Muszę się podzielić pewną kwestą, bo aż mnie rozpiera.
Proszę, wyobraźcie sobie, że wy pokonujecie bardzo długi i kosztowny
dystans, by osiągnąć wiedzę, praktykę oraz sukces w pewnej dziedzinie –
dokładnie twórczej.
Na owy dystans składają się koszta materiałów, jakie zostały
zużyte na praktykę, które nigdy się wam nie zwrócą i których koszt zabrał wam np.
przyjemność zakupienia sobie jakiejś wymarzonej nagrody, dajmy na to: butów. A
w najgorszym przypadku uniemożliwił wam zarobkowanie.
Następnie długie godziny, dni, tygodnie, a nawet miesiące intensywnego
zgłębiania tematu, kosztem poświęcenia czasu rodzinie, w tym dwójce małych
dzieci, jak też znajomym i przyjaciołom.
I nagle kiedy już wspomniany dystans został pokonany, następuje
droga do specjalizacji i wyrafinowania tego, co tworzycie.
Osiągając sukces zgłębienia, poznania i obcowania w danej
dziedzinie, chcecie swoje doświadczenie udostępnić.
Mając na uwadze cały wkład i koszt, chcecie swoją wiedzę
sprzedać dalej, i … zjawia się osoba, która ma wam do zarzucenia, że nie
chcecie oddać swojej cennej wiedzy jej za darmo!
Co gorsze, ta osoba perfidnie idzie na skróty, bo w
przeciwieństwie do was nie mam zamiaru ponieść jakichkolwiek kosztów. Nie chce
jej się nawet zrozumieć, jaki jest koszt ciężkiego procesu, który wy przeszliście!
Doskonale rozumiejąc logiczną argumentację kwestii zapłaty za
wiedzę, którą każdy ponosi, próbuje w was wzbudzić poczucie winy. Bo przecież
jakże niegrzeczne jest upominanie się o zapłatę za pracę!
Brak szacunku do wiedzy staje się dobitnym dowodem na złe
intencje, na bycie przysłowiowym sępem.
Czy jeśli kształcimy siebie i swoje dzieci, nauczycielom, instruktorom,
wykładowcom sugerujemy, aby pracowali za darmo! Za darmo dzielili się wiedzą?
Proszę spróbujcie i zapytajcie ich sami, z czego kupili by chleb i zapłacili np.
rachunek telefoniczny.
Bo, jak mam rozumieć argumentację pewnej osoby, mają w
sklepie powiedzieć: drogi sklepie masz tyle chlebów, to daj mi jeden ot tak bo
mi się popróbować ten smak, a w telekomunikacji również zasugerować, że w swej
dobroci powinna połączenia udostępnić za darmo, bo chcecie sobie dla żartów popaplać
z przyjaciółką;-).
p.s po dyskusji post usunę, ale bardzo mi zależy na poznaniu waszego zadania;-)
hmmm dziwne trochę że ta osoba coś takiego proponuje... ja decydując się na warsztaty z jubilerstwa wiedziałam że muszę zapłacić i robiłam to... cieszyłam się że ktoś się ze mną dzieli swoją wiedzą i absolutnie nigdy przez myśl mi nie przeszło że miałabym mieć to za darmo...
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma się co przejmować, bo niestety są ludzie którzy dość mocno odstają od normy ;) i zawsze zdarzy się ktoś kto będzie mieszał w głowie.
ściski
Najgorsze jest w tym, że ktoś celowo wzbudza poczucie winy, że ja domagam się za zapłatę swojej pracy, a przecież powinnam dać za darmo, bo inaczej staję się żercza i zachłanna!
UsuńNiestety taki mechanizm jest powszechny. Żerowanie na cudzej pracy ja osobiście obserwowałam w postaci "wolontariatów". Bo teraz wolontariat to kserowanie dokumentów w kancelarii, przy czym służy to tylko dobru owej kancelarii.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia, czy osoby, które zachowują się w sposób, który opisałaś, są bezrefleksyjne, pazerne, czy może zwyczajnie wyrachowane.
Każdy ma prawo chcieć zapłaty za swoją pracę. I to uczciwej. Kropka.
Praca powinna być wynagradzana, zawsze:-))
Usuńzawsze trafią się takie osoby i nie warto sie tym przejmować, a robić swoje.. też spotykam na swojej drodze..nie wchodze w dyskusje ..
OdpowiedzUsuńCzasem człowiek już nie może i pozostaje tylko "puknąć" intelekualnie w łeb, może choć spróbuje zrozumieć ...
UsuńJa akurat na plecionkach nie zarabiam, wszystko, czego się nauczyłam, znalazłam w necie- rozproszone po tysiącach stron internetowych, różne sugestie dot. np koralików- wszystko to musiałam wypróbować "na własnych koralikach" (bo przecież nie na skórze). I tą elementarną wiedza się dzielę (u mnie na blogu jest dział "ABC beadingu").
OdpowiedzUsuńCo mnie boli? Parę spraw.
Mimo, że jest ten dział, to niektórzy oczywiście nie zadadzą sobie tego wysiłku, żeby to przeczytać, tylko walą z pytaniem- a jak to jest zrobione. I co, mam tłumaczyć od początku? Jakie nici, jakie koraliki, bo komuś np. spodobała się gwiazdeczka, ale w życiu drobnicy w ręku nie miał. Odsyłam do odpowiedniej strony i tyle. Jeśli komuś starczy cierpliwości- to się sam tego nauczy tak czy inaczej, nie ważne czy u mnie, czy u kogoś innego.
Inna sprawa- zrobię coś z nowego wzoru i od razu pytanie, czy mogę podać link do tutoriala. I mam wątpliwości. Korzystam z gotowych schematów, więc czemu miałabym komuś powiedzieć- nie, nie mogę? To nie jest wzór autorski, tylko gotowy, znalezione. Ale z drugiej strony potem, jak raz pokażę wzór, robi się dziesiątki, może setki kopii tych prac, nie przez jedną osobę, a przez kilka, bo same tego akurat wzoru nie znały i nie znalazły nic według nich "fajniejszego", to zrobią to, co ja. Szczególnie na jednym forum- co wrzuciłam nowostkę, to jedna osoba non stop pytała, czy mogę podać tutka. A przecież, do cholery jasnej, nawet przejrzenie tych wszystkich stron, wybór schematu- to wszystko zabiera mi czas. Jak ktoś inny go nie ma, to może niech wymyśli coś własnego?
Jeszcze jedna sprawa- w przypadku plecionek pewne wzory sa mocno oklepane. Niedobrze mi się robi, jak widzę wszechobecne kulki koralikowe, które jeszcze 2 lata temu robiły 2-3 osoby w Polsce, teraz robi każdy. Ale mają do tego prawo- jest schemat, czemu by nie. Schemat jest w j. polski, ogólnodostępny itd.
Ostatnio spotkałam się z prośba o udostępnienie schematu. Wysłałam linka (miałam dobry humor), po czym zebrałam ochrzan, że schemat jest w j. rosyjskim. Cóż, chciałam pomóc, przykro, że ta pani nie doceniła tego. Skoro ja ten schemat roztrzaskałam, to może ona też niech spróbuje, a jak zbyt skomplikowany- to niech zacznie od prostego nawlekania koralików na sznurek, proste.
Ale plecionki mają to do siebie, że robi się je raczej ze schematów. Co innego sutasz, wire-wrapping, ac.
Ja nie mam nic przeciwko podpowiedziom, wskazówkom, ale takie nachalne rządanie dawania za free wiedzy wzbudza we mnie złość! I tak jak piszesz, pózniej dajesz i zero podziękowań, ech ...
UsuńCóż, walka z wiatrakami..
OdpowiedzUsuńBo przecież nauczyłaś się za darmo, to i rób za darmo , szkoda, że czas, zapał i energia są traktowane jak nic.
Kiedyś na wizazu grasowała kobitka, która rozsyłała prywatne wiadomości w typie:
"robi Pani takie piękne rzeczy ale mnie nie stać na nie, może mi Pani wyśle coś za darmo, bo.. (tu masa ochów i achów), ale .. (tu elaborat, jaka to ona biedna i w ogóle).
(i najlepsze) Za wysyłkę jednak mogę zapłacić, na tyle mnie stać"
I co począć?
Ja zignorowałam, ale wiem, że wysłała wiele takich wiadomości i niektóre osoby, które je otrzymały nie były już tak miłe ;)
Miała i ja takie prośby żebracze ..., czy prpozycje wymanek za dwa kamyczki zrób wypasione kolczyki z sutaszu w srebrze i ze Swarovskim;-)
UsuńZgadzam się w zupełności, że takie podejście doprowadza człowieka do szału. Najpierw się umordujesz, namęczysz i w końcu Ci coś wyjdzie, opracujesz jakiś system, i tak zużyje się przy tym mnóstwo materiału, a ktoś sobie przychodzi i chce mieć gotowe odpowiedzi. Ja akurat jestem samoukiem, nie chodziłam na żadne warsztaty, może szkoda, ale taki ze mnie typ poza tym u mnie nie ma w mieście takich spotkań. Wszystko trzeba było wyczytać czasem z wielu wypowiedzi, tu strzępek informacji gdzieś na zagranicznej stronie inny strzępek.. Jak uczyłam się sutaszu nie było ani jednego tutoriala w sieci. A potem mnóstwo prób i powolne doskonalenie się i odkrywanie różnych sposobów. Moja koleżanka tak właśnie lubi postępować, wręcz czasami chce kogoś wkopać aby zrobił coś całkiem za nią! takie sępy są w różnych dziedzinach wiedzy... Raz stwierdziła o jaka ładna biżuteria to może ja przyjdę do Ciebie i pokażesz mi jak to się robi krok po kroku... Na co ja jej mówię że mogę jej zrobić z dużym rabatem, bo po to w końcu robię - na sprzedaż, ona że nie, ona sama sobie zrobi ja mam tylko pokazać jej wszystko od początku do końca:/ gdzie się wkłada igłę gdzie wyjmuje gdzie co ma kupić i ile(!) żeby jej się najlepiej opłacało, normalnie chciała mieć wszystko na tacy podane. Wkurzyłam się jak chce sama robić, to niech do tego sama dojdzie! Takie osoby właśnie wcale nie rozumieją, dlaczego nie chce się im pomóc, no przecież wtedy nie jestem ani koleżeńska ani pomocna, mam się czuć winna, jaka jestem nie miła :/ Ona jest takim typem, bardzo to upierdliwe. W sumie dużo mogę wymienić takich sytuacji, np uczyłam ją w programach komputerowych bo nic nie umiała to chciała szybko i od razu wszystko na gotowo i żebym jej wszystko popoprawiała. Przesada, wcześniej ja musiałam robić najróżniejsze ćwiczenia, żeby się nauczyć, a ona chce wszystko mieć zrobione, i to jeszcze nie zapamiętuje nawet jak ją uczyłam. W końcu zdecydowałam, że sumienie pozwala mi być niekoleżeńską w takich sytuacjach - mój czas też jest cenny. Nie muszę się tłumaczyć, jeśli ktoś i tak nie zrozumie mojego postępowania. Nie wolno dać się wykorzystywać i swojej wiedzy... Kiedyś bym chciała nauczyć się wire wrappingu albo tworzenia z metali biżuterii myślę, że wtedy zapisze się na warsztaty, wyjadę do rodziny np do Krakowa. Chociaż może będę miała to na studiach, mamy świetny warsztat roboczy :) Nie wyobrażam jednak np. męczyć najróżniejszymi pytaniami artystek, które tworzą już i że miały by mi wszystko podyktować.. :/ Zastanawiam się też czy to dobrze że powstało dość dużo tutoriali które można obejrzeć za darmo. Może dobrze - dla tych którzy zaczynają? Jeśli komuś chce się robić takie instrukcje... Ale czy dobrze dla tych króte już w tym siedzą? To zalezy.. w sumie wtedy traci się potencjalną klientkę i do tego naraża się na to że wykorzysta Twój wzór. Dużo jest osób którym nie chce się wymyślać - taki wzór ładny, zrobię sobie to samo. Umiem zrobić, więc to łatwizna. Wkurzające.. Chociaż gorzej gdy ktoś zaczyna Twoje pomysły sprzedawać to jest już totalne chamstwo no i łamanie praw autorskich. Nie wolno się załamywać - tego co mam się w głowie nikt nie odgadnie, mozna mieć mnóstwo pomysłów i pochwalić się nimi dopiero po zrealizowaniu. Doszłam do takiego postępowania, bo często mi ludzie kradli najróżniejsze pomysły np w szkole i chełpili się że sami to wymyślili. Nie wiem nawet czy byli tego świadomi, że to nie ich pomysł! Tylko tyle że mówili je na głos. Więc teraz omawiam moje pomysły tylko z moimi zaufanymi. nawet jeśli to drobne pomysły i może dla kogoś mało znaczące, sam fakt przywłaszczania doprowadzał mnie zawsze do białej gorączki, a okazując złość zawsze też się wychodzi na kretynkę :) chyba tak jest więc lepiej. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja nie mam nic przeciwko inspiracjom, lecz takj jak piszesz - przywłaszczanie jest ochydne!!!
UsuńNo niestety, były, są i będą takie "sępy" wśród nas. Miałam też kiedyś taką sytuację na studiach. Miałam zrobić z koleżanką pracę wspólną na zaliczenie. Koniec końców musiałam zrobić ja sama w całości, bo koleżanka ciągle miała jakieś ważniejsze rzeczy do zrobienia, czas uciekał a ja nie chciałam zawalić oceny na koniec semestru. Może nie była to jakaś mega trudna praca, ale sam fakt, że poświeciłam na to swój czas, wiedzę i energię nie usłyszałam od koleżanki nawet głupiego "Dziękuję". Byłam wściekła, bo nie robiąc nic zgarnęła taką samą ocenę jak ja. Dlatego jeśli posiadasz wiedzę, którą zdobyłaś dzięki ciężkiej, czasem kosztownej pracy nie daj się prowokować takim ludziom i zawsze stój przy swoim :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo syndrom "dobrego serca", ktoś doceni, a ktoś kopnie jeszcze nas za to w tyłek ...;-(
UsuńMoje zdanie już znasz z FB
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńDobre określenie -toksyczne sępy, nie dość że kradną pomysły lub oczekują, że poda im się na przysłowiowej tacy, to co sami osiągnęliśmy poświęcając mnóstwo czasu, energii, zdrowia i pieniędzy to jeszcze są oburzeni i próbują wywołać w nas poczucie winy.
OdpowiedzUsuńAniu odnoszę nieodparte wrażenie, że trafiłysmy na tą samą "uroczą" osóbkę :(
Pamiętacie jak wcale nie tak dawno pewna dziewczyna zrobiła niemal identyczny naszyjnik jak mój i wystawiła go na Allegro na sprzedaż i pokazała na swoim blogu jako "swój autorski projekt". Kiedy pokazałam ten ewidentny plagiat na moim blogu dziewczyna zaczęła zachowywać się tak jakby to ona była ofiarą - wszyscy ją potępiają i wieszają na niej psy, a ona tylko z nosem przy kompie zerżneła moją pracę, która zabrała mi prawie dwa tygodnie z życiorysu. W całej tej sprawie dla mnie najbardziej bolesne były 3 aspekty;
1. właśnie skandaliczne zachowanie tej osoby na zasadzie jaka ona jest biedna bo wszyscy po niej jak to określiła jadą, zero skruchy, tylko buta i swięte oburzenie jak mogłam to pokazać na blogu i narazić ją na taki stres... miała (przepraszam za okreslenie) gdzieś to co ja czułam, to że potraktowała mnie jak przedmiot, jakąś wirtualna postać z której można zerżnać wszystko co się da.
2. Znalazła się osoba, którą nota bene nawet lubiłam i która stwierdziła ze przecież nic się nie stało i powinnam być dumna ze inni mnie kopiują, hahaha tez mi powód do dumy :p
3. Dziewczyna mieszka blisko mnie,jakies 30 km.
Usunęłam ten post następnego dnia wbrew mojej rodzinie, moje córki i mąż uważali ze powinnam to zostawić. Ja stwierdziłam że szkoda moich nerwów i nie będę zaśmiecać mojego bloga takimi sprawami. To moja przestrzeń i mam prawo zrobić to co uznam za słuszne. Mam tylko nadzieję ze ją to czegoś nauczyło. Kilka dni temu miałam podobną sytuację jak Ania, a około dwóch tygodni temu napisała do mnie dziewczyna zebym jej podała gdzie kupuję materiały typu taśmy z perłami i cyrkoniami etc. Tasmy, których szukałam kilka miesięcy i też była oburzona ze nie zgodziłam się jej powiedzieć. Ona ma małe dzieci i nie ma czasu szukać, a skoro ja juz znalazłam to powinnam jej powiedzieć, bo po co ona ma tracić swój cenny czas, to po co wyważać otwarte drzwi? czasami zastanawiam się ja jestem z jakiejś innej planety czy to inni zatracili zdolność odróżniania tego co własciwe a co nie ??
Jadwiga właśnie te trzy aspekty jakie wymieniłaś są najbardziej dobijające, bo ktoś manipuluje nami próbując zrobić z nas "chodzące wyrzuty sumienia"! Gdy, to włsnie ta osoba powinna bić się w piersi!!!
UsuńMnie rozłożyło na łopatki zdanie znajomej, która zobaczywszy kiedyś prace sutaszowe stwierdziła - "Płacić? Dlaczego? Przecież to można zrobić samemu w domu!" I miała rację, oczywiście, że można. Tylko trzeba na to mieć ochotę, czas i umiejętności. A jak nie, to sorry - płacz i płać.
OdpowiedzUsuńW takim razie niech wszystko będzie za free;-)
UsuńZa duży skrót myślowy zrobiłam :) Owszem można zrobić, ale jak napisałam - ochota, czas i umiejętności. Czas poświęcony na naukę przecież można wykorzystać inaczej, równie dobrze można zostać po godzinach w pracy, albo relaksować się jeżdżąc na rowerze z rodziną. A można siedzieć godzinami, tygodniami i pogłębiać umiejętności. Można szyć i szyć (mówiąc o tym przypadku): prosto, krzywo, mniej lub bardziej precyzyjnie.
UsuńSą osoby, które samodzielnie potrafią dojść do mistrzostwa (nie mówię tylko o biżuterii, ale o dowolnej dziedzinie), szacunek dla ich talentu i wytrwałości, bo na pewno okupiły to ciężką pracą. Ale jeśli komuś nie staje umiejętności, a chce mieć coś pięknego, profesjonalnie wykonanego - dlaczego nie wymagać od niego zapłaty? Inaczej, jak napisała niżej monroma "kiepsko byłoby z gospodarką" :)
Nie uważam, że powinno być za free, za poświęcony czas i za umiejętności należy się zapłata :)
Ja już na fejsie napisałam, że wiedza kosztuje i o tym to raczej wszyscy wiedzą, a niektórzy udają, że nie wiedzą! "Fajne" określenie - "toksyczne sępy" :)) Mąż wspomina czasem jak jego dziadek mawiał: "Zarabiaj i daj zarobić innym" ;) To do komentarza Mkr, o tym, że owszem - wszystko można zrobić samemu albo starać się zrobić, tylko czy to ma sens? Co można zrobić to można, ale są pewne rzeczy, które lepiej zostawić fachowcom ;)Inaczej kiepsko byłoby z gospodarką! Trudny temat, ale dobrze, że o tym napisałaś. Ja próbowałam sięgnąć pamięcią, czy spotkałam takiego "toksycznego sępa" i niestety muszę odpowiedzieć, że tak :( Tyle tylko, że ja nie zarabiam na tym, co robię, bo robię zazwyczaj coś, co potrzebuję do domu albo dla siebie, to nie odebrałam tak tego, jak Ty, ale...nie znaczy to, że mnie to nie dotknęło! Trochę byłam zdziwiona, że tyle rzeczy jest dostępnych w necie, że wystarczy poczytać, poszukać a nie tak iść na łatwiznę, no ale cóż...świat składa się z różnych ludzi ;)
OdpowiedzUsuńAniu, ja chętnie zapłaciłabym za Twoją wiedzę, gdybyś tylko gdzieś w okolicach Trójmiasta się pojawiła :) Czekam grzecznie i pokornie i może kiedyś się doczekam :))) Pozdrawiam!
Może mój przykład uświadomi jak ciężka jest praca i warta każdych pieniędzy, jeśli się szanuje czyjś dorobek!
UsuńO jak mnie denerwują takie osoby...też już o wyważaniu otwartych drzwi usłyszałam i o odkrywaniu na nowo Ameryki. Najgorsze jest to, że te osoby chyba nie widzą w tym problemu a ja się muszę zastanawiać jak odpisać żeby nie wyjść na chama (bo zawsze tak się czuję odmawiając, niestety mało asertywna jestem). Najczęściej po prostu olewam takie osoby i tyle.
OdpowiedzUsuńA już całkiem dobijają mnie pytania o rzeczy, które bez problemu można znaleźć w googlach, tylko komu by się chciało szukać ;/
w moim przypadku to była oferta na zapytanie. No i dostałam baty, że się domagam zapłaty za pracę!!! Zdaniem tej osoby powinnam być "wolontruiszką";-)
UsuńMoje zdanie znasz, ale pozwolisz że napiszę parę słów na forum?;)
OdpowiedzUsuńPowiedzmy że wiedza nic nie kosztuje:fakt, mnie nie kosztowały kursy, tutki, skrypty: nic z tych rzeczy kiedy zaczynałam sutaszować 2,5 roku temu... Nie kosztowało mnie nic, jak wspomniałam tylko: odrobinę czasu, odrobinę materiału, odrobinę czasu na dochodzenie do "przyzwoitego poziomu", reszta : darmocha!;) Następnie przez rok chyba codziennie e.mali'a na skrzynce o treści: jak to się robi, możesz powiedzieć?" Jasne należało by się podzielić "wiedzą" ;). Poza tym, uwielbiam łączyć techniki: łączyłam beading, koronki, tekstylia, pióra itp. w różnych konfiguracjach z sutaszem. W zamian dostaję świetne komentarze w stylu "życzę wiele nowych pomysłów". Jasne mam ich wiele - można wejść na bloga i sobie pomysł na połączenie takie a takie "pożyczyć" , czy też ładniej: za insiprować się do woli. Widziałam naprawdę wiele takich "inspiracji" w necie za chwilę, cóż?;) W zamian dostaję opinie krytyczne, że przekombinowane, za dużo się "dzieje" itp. Nawet ostatnio u siebie też się wywnętrzyłam na podobny temat. Naprawdę mogłabym w czasie który poświęcam na "poszukiwania" czegoś świeżego, uszyć parę dobrych sutaszy na sprzedaż... Zdarzyło mi się również, o czym swego czasu na fejsie napisałam,że osoba znana mi bezpośrednio, która bywała u mnie na nauce frywolitki (bezpłatnie, po koleżeńsku), do tego stopnia się ze mną "zaprzyjaźnia", że wysyła maila z zapytaniem wprost, czy może skopiować fragment lub całość mojej pracy(prac)? I jeszcze jedno, jakoś nikt do tej pory nie wyraził "świętego oburzenia" z faktu sprzedaży "gotowego produktu", (w tym wypadku "sutaszowego dzieła),czyli sprzedać kolczyki np. jest OK, ale sprzedać jak zabrać się za wykonanie owych, czasem bywa bardzo nie-OK dla niektórych. I gdzie tu logika!?
Pozdrawiam Aniu, dziękuję za dyskusję, było miło poznać opinię Osób które tu się wypowiedziały- dzięki! :)
Anya.es, a ja się z Tobą nie zgodzę, jeśli chodzi o to, że nic Cię nie kosztowało zdobywanie wiedzy. Tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale Twój czas również jest cenny. Bo zamiast np. poświęcić go na rodzinę/dzieci/relaks itp. to postanowiłaś zdobyć wiedzę na dany temat, który Cię zainteresował, z netu za który przecież płacisz, nie masz go za darmo. No, chyba że się mylę :) Poszukiwanie różnych informacji jest bardzo czasochłonne i to też kosztuje. Nie można wszystkiego przekładać na pieniądze. Poza tym te materiały, nawet jeśli jest to odrobina, choć chyba wszystkie wiemy, jakie to są "drobiny" :) za darmo po ulicy nie chodzą? :) Ja zazwyczaj staram się sama wyszukiwać, ale nie zawsze mi wychodzi. I nawet chyba kiedyś kogoś prosiłam o jakieś linki, przyznaję się bez bicia! :) No i teraz mam zagwozdkę, bo może tej osobie sprawiłam problem? Hmmm...
Usuńmonroma - słowa, że nic mnie nie kosztowało to był sarkazm jedynie i moje zjadliwe poczucie humoru, haha... ;) Miałam nadzieję że to z miejsca zostanie wychwycone. ;)
UsuńAnya.es tak sobie nawet pomyślałam o tym sarkazmie, ale miałam chyba jakieś zaćmienie umysłu :)) ale gdyby więcej osób z takim zaćmieniem czytało to nawet dobrze, że zostało wyjaśnione heaheh :))
UsuńAniu, bardzo przykry temat poruszyłaś, niestety tego pokroju ludzie byli, są i na pewno będą w przyszłości, chociaż nie jestem sobie w stanie wyobrazić jaki proces wychowawczy może doprowadzić do takiej roszczeniowej postawy życiowej. Są drobni i wielcy wyłudzacze, macherzy, oszuści, sępy żerujące na pracy i wysiłku innych, osoby leniwe i tłumaczące się brakiem czasu na szukanie "jak to jest zrobione"... Ja, akurat, dzielę się swoją wiedzą za darmo, jeżeli ktoś mnie poprosi, ale też do pięt nie dorastam mistrzyniom w tych dziedzinach rzemiosła, które praktykuję, jednak przyznam po cichu, że potem, jak już wytłumaczyłam co i jak "jak krowie na miedzy" - z prawdziwą satysfakcją obserwuję, jak taka osoba pomęczy się trochę z koralikami bądź sutaszem i stwierdza, że to nie dla niej... a z reguły pierwszym pytaniem świadczącym o zainteresowaniu tematem są słowa: a da się na tym zarobić? ;) No cóż, ja nie zarabiam, ja uprawiam swoje hobby, ale wiem jak ciężko trzeba pracować, żeby się wybić i coś osiągnąć, bo konkurencja ogromna :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie należy zbytnio przejmować się takimi incydentami, nie wywoływać w sobie poczucia winy, tylko postąpić asertywnie, czyli kolokwialnie mówiąc "olać to" i wzbogaconym o nowe doświadczenie życiowe ;) iść do przodu!
Szczerze mówiąc to nie wiem co mam napisać po przeczytaniu całego posta i pozostałych komentarzy :/ Może zacznę tak : Od 2009 roku uczę się sama z internetu poznałam m.in. frywolitkę, beading, sutasz czy makramę (oczywiście żadna z tych technik nie jest u mnie na mistrzowskim poziomie, ale uważam że jestem w stanie wiele rzeczy zrobić samemu i równie wielu rzeczy nie umiem i nie wstydzę się do tego przyznać) Chętnie podziwiam różne blogi w poszukiwaniu inspiracji (zwłaszcza TYCH najlepszych, którzy bardzo ciężko pracowali na osiągniecie takiego poziomu i tu ogromny SZACUNEK dla ich warsztatu) , staram się szukać samemu wzorów czy instrukcji jak mam coś zrobić. Przeszukuje strony i niezmierzone granice internetu i co z tego, bo tu nasuwa mi się zaraz pytanie czy jak zapytam o coś to aby nie zostanę potraktowana jak "sęp". Bardzo osobiście wzięłam sobie do serca wypowiedź Mraugorzaty i Aurus a mianowicie dlatego, że w jednym przypadku należałam do grona osób, które o coś zapytały, a w drugim - do osób które chciały by zapytać ale teraz już same spróbują otworzyć drzwi. Mniejsza zresztą o to bo tak naprawdę nie to jest moim głównym przesłaniem, żeby się chwalić czy żalić odnośnie obecnych tu wypowiedzi i daleka jestem od tego.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do meritum to:
1) "Sępy" były i będą i z tym trzeba się po prostu pogodzić (że tak powiem jest to dla mnie pewnego rodzaju cena za "bycie" w sieci)
2) Trzeba szanować siebie, swój czas, wiedzę, umiejętności i przede wszystkim NIE MIEĆ wyrzutów sumienia z tym związanych.
3) Nie przejmować się i robić swoje, bo tak na prawdę to niewiele z tych "sępów" jest aż tak wytrwałych aby załapać bakcyla rękodzieła na tyle by w nim wytrwać - I to jest tak na prawdę pocieszające.
Myślę, że najlepszym sposobem na takie nachalne osoby jest albo ich zlekceważenie to wtedy same dadzą sobie spokój albo zasypanie ich takim gradem informacji żeby odstraszyła ich sama ilość wiedzy która trzeba posiąść (Oczywiście z dopiskiem, że to tylko podstawy a bez tak fundamentalnych informacji to ani rusz :)
Zgadzam się z Tobą w 100%. Jest jakieś takie dziwne przeświadczenie ( przynajmniej ja mam takie doświadczenie), że jeżeli coś robimy sami, wieczorami i nie na masową skale, nie jestesmy profesjonalnymi artystami z tytułu - to czemu to jest takie "drogie" ?! Najlepiej jak byśmy to robiły charytatywnie. A koszt materiałów, wiedzy i przede wszytskim poświęcony czas ( to o czym piszesz)? Dla nas to jest przyjemność - owszem, ale podejście niektórych - poprostu ręce opadają i czasami po rozmowie z taką osobą odechciewa sie wszytskiego!
OdpowiedzUsuńDodam tylko,że ja przestałam się "kolegować" z internetowymi "koleżankami" . Jest takie coś,że jak bywa sie na forach, czy ktos komentuje twojego bloga, to po wymianie kilku zdan czlowiek zaczzna byc traktowany jak znajomy.. a jesli juz jest tak traktowany to wiele osob pozwala sobie na wiecej..
OdpowiedzUsuńchocby jeden przyklad:
ostatnio pozbywalam sie troche rzeczy ze starego sklepu , ktory prowadzilam.. dalam bardzo niskie ceny.nawet ponizej hurtowych..z jedna dziewczyną zaczelam wymieniac meile.. (oczywiscie per ty).. nakupila troche serwetek( dla niej pewnie sporo) w meidzyczasie inne osoby robily zakupy za na prawde duze pieniądze.. ale do czego zmierzam.. ta osoba na koniec wyleciala do mnie z pytaniem, czy w zwiazku z tym,ze zrobila tak duze zakupy moze liczyc na jakies gratisy.. musze przyznac ,ze o malo nie spadlam z krzesla.. ale najsmieszniejsze w tym wszystkim bylo to ,ze sama zaproponowala( kupując glownie serwetki za grosze) ze takim gratisem super bylby papier za prawie 10 zł..
i tak sobie mysle..ze w ogole nei doszloby do takiej sytuacji, gdybym nie pozwoliłą sie dziewcyznie ze sobą spułchwalić.. stara a głupia, wielokrotnie to przerabiałam, ale człowiek głupi , chce być miły... koszmar
Lorka, mój mąż pracuje w handlu i spotyka się z czymś takim na co dzień! Dosłownie jest tak jak mówisz, klient za "grosze" kupi i domaga się jakiegoś upustu, rabaciku! Sam się o to dopomina - wstyd i bezczelność niektórych nie zna granic! Jakby towar dostawał za darmo i na lewo prawo miałby rozdawać wszystkim z dobroci serca, a jego rodzina (czyli ja i dzieci) ma przymierać głodem!
UsuńBardzo ciekawy post, przemyślenia w komentarzach także. Myślę, że nie powinnaś go usuwać, bo zawiera wiele naprawdę cennych spostrzeżeń. Warto do tego wracaći co jakiś czas przypomniać. Niestety, w dobie wszechobecnego internetu musimy się liczyć zarówno z tym, że sami łątwiej znajdziemy kolejne kursy, inspiracje czy miejsca zakupu produktów, jak i z tym, że coraz pojawi się coraz więcej osób, chcących za darmo naszych pomysłów czy wyrobów... Mnie bardzo irytują prośby o przesyłanie wzorów do haftów... aby kupić jeden z nich musiałam czekać na Nagrodę Burmistrza, kosztowałmnie 100 euro... a ktoś pisze - zeskanuj i wyślij...
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Sądzę, że nie powinna Pani usuwać tego posta. Ten temat jest ważny. Bardzo ważny, a dyskusja na wysokim poziomie. W Polsce nie ceni się rękodzieła, bo przecież to takie tam chałupnictwo... Ja z tego żyję. Spotykam się z tym na codzień. Ile osób mi mówi: "Tak drogo? Przecież sama sobie mogłabym zrobić", ha ha, a ile z tych osób ma tyle wytrwałości i precyzji w łapkach, doświadczenia, czasu wreszcie? Nie zrobią, nie ma mowy, ale to jest taki chwyt, bo może uda się wzbudzić we mnie niepewność, czy faktycznie nie za drogo, i na tej mojej chwilowej niepewności skorzystają i urwą jakiś rabacik...Tym bardziej, że ta sama osoba pójdzie potem do popularnej sieciówki z ubraniami i za te same pieniądze kupi plastikowy naszyjnik, który wyprodukowano w ilościach hurtowych. I tam nie będzie dyskutować o cenie. A propos rabacików: na blogu Koroneczki przeczytałam wspaniałą ripostę: na pytanie "A może jakiś rabacik" Koroneczka radzi odpowiadać "A może jakiś napiwek?". I to jest to. Trzeba się cenić!
OdpowiedzUsuńA prace ma Pani wspaniałe, chylę czoła i podziwiam mistrzostwo...
Inna sprawa to inspirowanie się czyjąś pracą. W poszukiwaniu nowej wiedzy, umiejętności, rozwiązań, oglądam w necie setki, tysiące prac z całego świata, i naprawdę nie potrafię obiecać, czy potem coś, co widziałam, nie wypłynie z głębin mojej podświadomości i wtedy mogę zrobić coś podobnego, nie mając pojęcia, że kopiuję... Myślę, że w takich sytuacjach - spornych, najważniejsze jest to, jak się reaguje. Przyznać się do błędu i przeprosić potrafią tylko ludzie na poziomie.
A na te reakcje nie na poziomie, pozostaje się tylko uodpornić.
Aniu, absolutnie nie usuwaj tego posta. Cenna treść i komentarze. Będę tu odsyłała wszystkie "toksyczne sępy"!:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWow niezwykła dyskusja!:)
OdpowiedzUsuńsama prawda...
mój tata mówi po prostu: ucz się i pracuj a dojdziesz do celu,
i pamiętaj nie ma darmowych obiadów,
aby stać się specjalistą w jakiejś dziedzinie trzeba PRACOWAĆ, a niektórym zwyczajnie się nie chce, przychodzą na gotowe..
ja co prawda nie mam takiego warsztatu jak twórcy wypowiadający się nade mną, ale z dumą mogę powiedzieć, że sama rozpracowuję robótki ręczne:))
pozdrawiam wszystkich serdecznie!:)
Emily
Niestety tak było, jest i będzie..., choć SĘP SĘPOWI NIE RÓWNY :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze sępy to ludzie. One walczą o byt mu jesteśmy okrutni.
OdpowiedzUsuńSytuacja nagminna, "a skąd masz, gdzie kupiłeś, a czy warto, a jak?" - standard i nawet nie powie "dziękuję". Ja miałam jeszcze lepszą sytuacje, wmurowało mnie tak, że nie byłam w stanie nawet zareagować, czy coś powiedzieć. Otóż u siebie w domu prowadziłam kurs decoupage, na który przyszło kilka osób z moich gości (prowadzę mały pensjonat). Kurs pięknie ładnie, wszystko ok, po czym jedna Pani ze swoim synem wychodzi i nawet nie zapytała ile kurs kosztuje. Nie wiem, może wyszła z założenia,( albo była tak perfidna) że nie mam co robić, i to jest taka dodatkowa atrakcja z mojej strony dla Gości. Brak słów. Ludzie często sobie myślą, że to takie hobby, widzimisię, robi sobie bo się jej nudzi, to czemu ktoś miałby za to płacić, albo, że drogo, ze od razu by się chciała dorobić artystka :) I wkurza mnie strasznie, że, tak często prezentuje się byle co, ceny idą w dół. A jednak rękodzieło jest bardzo czasochłonne, czasami mam wrażenie, że ktoś nie umie liczyć i nawet za materiały mu się nie zwróci, a co dopiero czas, praca i pomysł, które trzeba poświęcić na zrobienie czegoś nowego, pięknego i niepowtarzalnego. Jednak, ten, kto chce kopic coś naprawdę fajnego na szczęście nie szuka na allegro, tylko w porządnych galeriach rękodzielniczych w internecie. I tu jest moje pocieszenie, bo żeby się tam dostać, trzeba coś już pokazać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Waszych wypowiedzi , mam zawrót głowy....z nerwów!!!! Są osoby które żerują na nas.....daleko nie będę szukać, bo w sobotę prowadziłam warsztaty z filcowania szali.......cóż, były różne pytania, niestety nie wszystko powiedziałam, trudno...ale nadmienię że za 5 godzin spotkania, panie zapłaciły 40 zł właściwie tylko za wełnę...... ...( ja te zajęcia prowadziłam w ramach godzin z art42 takie tam godziny szkolne).
OdpowiedzUsuńNa pytania odpowiadałam pobieżnie, i dodawałam , ze to nie są wiadomości za taką kwotę.....
Jedna z Pań, podpytywała, niby żartobliwie i więcej niż inne.Mówiła ze dla siebie chce wiedzieć..... Po czym czytam wieczorem w facebooku, ze będzie prowadziła jakieś tam warsztaty......No i co?... no właśnie, jestem naiwna, łatwowierna....i już nie będę dodawała przymiotników. A co do np cen za moje wytwory, to najlepiej by było jak bym sie prosiła o wzięcie za darmo...i to było by za drogo dla niektórych osób....
Jedna z Pań komentujących napisała , że naśladujemy ...co do koralikowania to chyba nie może być inaczej bo trzeba na jakimś wzorze ćwiczyć. Jeśli zaś chodzi o sutaszowe rzeczy , cóż, trzeba mieć swoje sumienie i być z nim w zgodzie. To moje zdanie.Ale doskonale wiem ze są inne zdania....
Pozdrawiam serdecznie, i dla WSZYSTKICH czytających życzę SPOKOJNYCH ŚWIĄT....
Nic nie usuwaj! Ja właśnie zamknęłam jeden ze swoich blogów, bo już mam serdecznie dość "fanek-kopistek" i poważnie się zastanawiam nad zamknięciem następnego bloga (kilka ich mam). Grrrrrrr!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na bloga wczoraj i powoli go "przerabiam" :D Dotarłam do tego posta i mam ochotę się wypowiedzieć:) Twardym trzeba być, nie miętkim. Niepotrzebnie ma Pani jakiekolwiek obiekcje, rozterki itd. Za produkt należy zapłacić. I koniec i kropka. Wyjątkiem jest jedna jedyna sytuacja, gdy twórca obieca, że będzie za darmo, ale ta sytuacja, jak rozumiem, taka nie była. No to niech nabywająca nosem nie kręci, fochów nie robi, tylko z kasy wyskakuje. Nawet niepotrzebnie się Pani tłumaczy. Owszem, to ma znaczenie, że artysta ma za sobą szkolenia etc. ALE gdyby ich nie miał, gdyby był samoukiem, to nie jest sprawa klienta. Ciekawe, czy kupując książkę ktoś się zastanawia, jaką ocenę z języka ojczystego miał pisarz? I czy w ogóle skończył szkołę? Chcę mieć, a nie umiem sama zrobić, to kupuję. I płacę. Koniec. Dziękuję za uwagę:)
OdpowiedzUsuń